SATYRYKON LEGNICA 2025 rys.Norbert Sarnecki "Mniejsze zło"
Odyseja kosmiczna 2025
Oczywiście, cieszę się z kosmicznego lotu Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, ale uszami mi wychodzi ten patos i bezustanna tromtadracja hurra-patriotyczna: Polska mistrzem Polski, NASZ CZŁOWIEK w Kosmosie, kapsuła kosmiczna Polaka, polski astronauta (nie kosmonauta, panie premierze, kosmonauci byli radzieccy, zaś astronauci amerykańscy, więc musimy mówić „astronauta”) zadokował, Polak przeprowadza kluczowe eksperymenty… Cieszę się, bo polski astronauta ma oryginalne imię, jest przesympatyczny, ogromnie dużo pracował, żeby się zakwalifikować do lotu, jest doktorem, pracował w CERN-ie, które kiedyś było miejscem akcji jednego z moich opowiadań, no i ma uroczą żonę, której miłość do pana Sławosza aż do cukierkowatej przesady eksploatują media. Rozumiem, że te PIS-owskie nie, bo pani Sławoszowa jest posłanką PO, a w dodatku jest ćwierć krwi Tajką, a ćwierć – Chinką. No i pracowała jako wolontariuszka w obozie dla uchodźców na Lesbos (poza tym – w kilku innych groźnych miejscach na świecie). Prawdę powiedziawszy, ona już wcześniej od męża zdobyła Kosmos.
I media, i politycy zachwycają się tym, że SU-W jest drugim Polakiem w Kosmosie. Jako pierwszego wymienia się generała Mirosława Hermaszewskiego, przy czym zarówno zwolennicy obecnie rządzącej koalicji, jak i obecnej opozycji robią to niejako półgębkiem, bo Hermaszewski był kosmonautą, a nie astronautą, podbijał Kosmos dla Układu Warszawskiego i był finansowany przez RWPG, a w dodatku jak wrócił, to został niebawem członkiem Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i jako taki był współodpowiedzialny za wprowadzenie stanu wojennego, od czego potem się odciął, twierdząc że włączono go do WRON-u przemocą. W dodatku później został teściem wieloletniego działacza rozmaitych prawicowych partii politycznych – Ryszarda Czarneckiego, słynnego mistrza kilometrówek. Ojciec drugiej żony europosła PiS wykonał w 1978 roku 126 okrążeń ziemi na statku Sojuz 30, więc był lepszy od zięcia, który w ramach swej miłości do Brukseli według rozliczeń podróżował tam rozmaitymi pojazdami, w tym kabrioletem, ciągnikiem siodłowym i motorowerem, okrążając Ziemię zaledwie pięć razy.
Status „drugiego po Hermaszewskim” krzywdzi więc mocno dr. Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego (drugi człon nazwiska polski astronauta zdobył w styczniu 2025 roku, dodając do swojego nazwisko żony, która zrobiła to samo. Rakiety kosmiczne natomiast muszą odrzucić pierwsze człony, żeby polecieć wyżej…), który jest człowiekiem bez skazy, nie był nigdy członkiem PZPR (w przeciwieństwie do teścia Mr. Richarda) i poleciał w Kosmos w imieniu wszystkich Polaków, co skłania do rozmyślań na temat jego ewentualnej, po powrocie z Kosmosu, kariery politycznej.
Wypowiadając się może nie tylko w trosce o zachowanie prawdy historycznej, ile z powodu poszanowania polskiego dorobku literackiego, chciałbym zauważyć, że dr SU-W jest trzecim Polakiem, który opuściwszy Ziemię udał się w Kosmos: pierwszym przecież był mistrz Twardowski… Dla czystości obrazu pomijam już to, ile razy w Kosmos odlatywał w ostatnich latach prezes doktor Jarosław Kaczyński i jego wierny don Kichot, magister Antoni Macierewicz…
Kosmiczne wzmożenie, przepełniające serca i umysły Polaków, a szczególnie dziennikarzy i komentatorów medialnych jest oczywiście zrozumiałe, w końcu – o ile sprawy nie pójdą za daleko i w złym kierunku – po Sławoszu Uznańskim-Wiśniewskim zapewne niewielu Polaków będzie miało okazję spojrzeć na nasze sprawy z tak dalekiego dystansu. Niemniej jednak, gdy słyszałem kosmiczną ekscytację prowadzącej „Fakty” TVN redaktorki Anity Werner nie mogłem nie przypomnieć sobie takiej samej ekscytacji, ubranej we wstęgi patriotyzmu, kiedy nie tak dawno nasz emerytowany bramkarz Wojciech Szczęsny został zawodnikiem FC Barcelony. W przypadku doktora Sławosza jednak sformułowanie nasi górą! ma znaczenie nie koniecznie może głębsze, ale wyższe. Choć, z drugiej strony, Szczęsny na Camp Nou jest już znacznie dłużej, niż w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ma pracować nasz astronauta.
Oczywiście, to wszystko prawda: że wielka praca dr Sławosza, że jego niezwykłe zdolności, że Kosmos, że ważne (zapewne kluczowe z punktu widzenia rozwoju świata i przyszłości Polski) eksperymenty naukowe, że polska flaga i naszywka Hermaszewskiego, że Chopin, pierogi i wiersze Szymborskiej… Z drugiej strony jednak – choć gesty są naturalnie bardzo ważne w życiu społecznym, to jednak w kwestiach naukowych powinno się je ograniczać do minimum. Wiersze Szymborskiej po powrocie z Kosmosu nie będą lepsze, niż są tu, na Ziemi, prawdopodobnie Kosmos przestudiowawszy rękopis Chopina nie stanie się dla ludzi przyjaźniejszy – nadal będzie wielkim, niezgłębionym naukowo groźnym lasem, gdzie za każdym drzewem czają się bestie, tylko czekające na to, by nas pożreć – co straszliwie pięknie wykazał w swej trylogii chiński pisarz Cixin Liu.
Polski astronauta wziął na pokład Stacji trochę liofilizowanych pierogów, ale na szczęście są to pierogi z kapustą i grzybami, a nie ruskie. Ruskie w ISS są na indeksie, mimo że to oni wspólnie z Amerykanami (do których potem dołączyli Europejczycy, Japończycy, Kanadyjczycy i Brazylijczycy) zbudowali stację i przez lata zapewniali do niej transport. Teraz Rosjanie mieszkają na stacji w osobnym module, do którego dr SU-W ma nie wchodzić.
A tak przy okazji: nie słyszałem, wśród patriotycznych uniesień na temat przełomowej, historycznej, najważniejszej w dziejach misji polskiego astronauty, pierwszego na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej obywatela naszego kraju, żeby szerzej opowiadano o tym, iż stacja jest na orbicie już ponad ćwierć wieku, a od 2000 roku jest stale zamieszkiwana. Dane sprzed roku informują, że przez ten czas na stacji przebywało blisko 280 osób z 22 krajów. W tym kilkoro komercyjnych turystów. Zaś przekraczając jej właz (bo o progu chyba trudno tu mówić) Sławosz Uznański-Wiśniewski otrzymał plakietkę z numerem 635, oznaczającą, że jest 635-tym astronautą na orbicie. Media nie informują, czy do tej liczby wliczają się również kosmonauci, w tym Mirosław Hermaszewski… Wygląda też na to, że euforia patriotyczna w wymiarze kibolsko-kosmicznym wybuchła tylko w Polsce – w krajach, których przedstawiciele towarzyszą Uznańskiemu w tej wyprawie: w Indiach i na Węgrzech nie ma jej w ogóle. Bo o Amerykance, która dowodzi wyprawą ani mówić nie warto – jest kosmiczną weteranką i już parę razy latała na ISS.
Warto dodać, że Stacja była też bohaterką dzieł filmowych, gier komputerowych i utworów literackich – w tym zupełnie niezłego thrillera Jakuba Szamałka Stacja, którą to książkę polecałem Państwu w grudniu 2023 roku (http://www.pinkwart.pl/recenzje/lektury/2023/Stacja.htm).
Ludzie niechętni polskiemu astronaucie i jego niezwykłej żonie, polskim badaniom kosmicznym, a może w ogóle wszystkiemu, co zdarzyło się u nas po Hołdzie Pruskim małostkowo podnoszą kwestie finansowe: zwłaszcza to, że choć dr Uznański przeszedł bardzo trudną procedurę kwalifikacyjna do lotu w Kosmos, jego udział w wyprawie to przedsięwzięcie komercyjne – Polska musiała zapłacić (chyba na rzecz NASA? A może Elona Muska?) ponad 65 milionów euro – za sam transport, czyli miejscówkę w module Space-X, a także za możliwość przeprowadzenia kilkunastu eksperymentów naukowych. Kwota ta, według niektórych publicystów, ma się kiedyś zwrócić w czwórnasób. Jako że – jak mi przypomniano – technologii kosmicznej zawdzięczamy wiele użytkowanych dziś wynalazków, w tym teflon na patelniach i rzepy w różnych miejscach. Przypuszczam, że popularne do niedawna tzw. alkotubki to też wynalazek kosmiczny, ułatwiający spożycie w stanie nieważkości.
I tak mi się jakoś nie wprost skojarzyło: czy Polska dalej płaci Unii kary nałożone za zdemolowanie przez PiS systemu sprawiedliwości i ogólnie za łamanie przez tamtą ekipę przepisów unijnych? I czy jest jakiś plan na odzyskanie tych pieniędzy? Bo gdyby był, to może dałoby się za tę kasę kupić kilka miejscówek dla niektórych polityków, którzy polecieliby na Księżyc i tam już zostali, zakładając polską bazę wojskową, siedzibę partii politycznej i miejsce pracy kapelana? W końcu, jeśli nie udało się Księżyca ukraść, to może da się go dla polskiej prawicy skolonizować?
Maciej Pinkwart 3 lipca 2025