SATYRYKON LEGNICA 2024 rys. Oliwia Brzęczek (Polska) III Nagroda "Satrapa"
Aktualności – wybrane, przydatne, interesujące
Czwarty akt „Wesela”

Pod takim zaskakującym tytułem ukazała się imponująca księga (779 stron!) prof. Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej, poświęcona refleksom rewolucji 1905 roku w teatrze polskim. Pani profesor tytuł przejęła – co przypomina – od satyry napisanej przez Franciszka Czakiego, działacza socjalistycznego, który zapowiadał powstanie takiego dzieła, krytykującego marazm polskiego społeczeństwa. Sam Wyspiański po rewolucji nie zgadzał się na wystawienie „Wesela”, bo uważał, że naród – wbrew jego diagnozie – w obliczu rewolucji zdał egzamin.
Czy jednak nasza wiedza o tym wydarzeniu (i jego wpływie na bieg historii), które zyskało miano czwartego powstania narodowego, jest dostateczna? Z pewnością nie jest. Autorka tą księgą próbuje to naprawić.
(Tomasz Miłkowski)
Życzliwość

Dzisiaj, trochę prywaty. Otóż zgubiłem ważne dokumenty. To zawsze kłopot, mitręga biurokratyczna i nerwy. Nie, nie proszę o pomoc. Zguba się znalazła. To znaczy ktoś znalazł, a nawet nie wiem kto, i pofatygował się, aby wrzucić znalezisko do mojej skrzynki pocztowej. Właśnie zdążyłem już przygotować pakiet stosownych zaświadczeń i załączników, zanim otworzyłem skrzynkę i odkryłem wewnątrz ku memu zdziwieniu nienaruszony pakiet dokumentów. Poczułem u ramion skrzydła, a czas stracony na wypisywanie wniosków i uzasadnień uznałem za należną pokutę. Ale przede wszystkim ogarnęła mnie niewyobrażalna wdzięczność dla osoby, która postąpiła tak bezinteresownie i życzliwie. A więc jeszcze nie wyginęła empatia na świecie.
(Tomasz Miłkowski)
Żegnamy red. Janusza Roszkowskiego (1928-2025)

25 lutego 2025 roku, w wieku 97 lat zmarł Janusz Roszkowski – dziennikarz, dyplomata, ambasador w Królestwie Danii były prezes PAP.
Janusz Roszkowski urodził się 11 marca 1928 roku w Łapach. W 1951 roku ukończył Akademię Nauk Politycznych w Warszawie, a już dwa lata później rozpoczął pracę w Polskiej Agencji Prasowej.
W latach 60-tych został korespondentem w Berlinie oraz kierownikiem oddziału PAP w Bonn. W latach 1972-1986 – redaktor naczelny i prezes PAP. Od 1986 do 1989 – przewodniczący Komitetu ds. Radia i Telewizji.
W latach 1989-1991 – ambasador nadzwyczajny i pełnomocny w Królestwie Danii.
Podziękowania dla Joanny Węgrzyniak

Pani Joanna Węgrzyniak od wielu lat kierująca Biurem Oddziału Warszawskiego SDRP ze względów osobistych zakończyła tę owocną współpracę. Zarząd Oddziału wyraził pani Joannie podziękowania za pracę, przyznał skromną nagrodę, a przewodniczący Zarządu wręczył jej dziękczynny adres.
Obowiązki Pani Joanny przejęła pani Izabela Witkowska-Martynowicz, którą serdecznie witamy w naszym gronie.
Pani Joanna Węgrzyniak nadal prowadzić będzie Biuro Zarządu Głównego SDRP. Poniżej publikujemy list z podziękowaniami skierowany do pani Joanny Węgrzyniak przez Zarząd Oddziału Warszawskiego SDRP. Wszelkiej pomyślności, pani Joanno!
PAWEŁ K. KLUSZCZYŃSKI zaprasza młodych krytyków

Tradycyjnym zwyczajem laureaci poprzedniej edycji Konkursu Klubu Krytyki Teatralnje SDRP/ polskiej sekcji AICT na recenzje im. Andrzeja Żurowskiego zapraszają młodsze koleżanki i kolegów do udziału w konkursie. Dzisiaj czyni to PAWEŁ K. KLUSZCZYŃSKI, Laureat Nagrody Prezydenta Gdyni XI edycji. Oto kilka zdań jego zachęty do udziału w konkursie:
„Dziady” to broń

„Dajcie nam broń, z resztą damy sobie radę”. Tym razem to nie słowa prezydenta Zełenskiego, ale ukraińskiego aktora Romana Łuckiego, który gra Konrada w poruszającej inscenizacji „Dziadów” według Adama Mickiewicza w reżyserii Mai Kleczewskiej w Iwanofrankiwsku. Premiera miała miejsce dwa lata temu, a potem spektakl zdążył już pojawić się kilka razy w Polsce, w Krakowie i w Gdańsku, a w tych dniach, kiedy świat pamiętał o trzeciej rocznicy rosyjskiej agresji w Ukrainie, dzieło Kleczewskiej nareszcie zobaczyła Warszawa. A powinni zobaczyć przede wszystkim ci, którzy wahają się, kto na kogo napadł w Ukrainie. „Dziady” to broń, bunt przeciwko każdemu, kto niewoli drugiego człowieka.
(Tomasz Miłkowski)
Przypadek z instynktem

Nie wszystko da się zaplanować. To nic odkrywczego, skoro przypadek bywał ważnym współpracownikiem odkrywców, wynalazców i dziennikarzy.
Wspominał o tym podczas niedawnego spotkania autorskiego w Domu Dziennikarza Andrzej Martynkin, nestor dziennikarzy sportowych, o którym obecni na tym spotkaniu młodsi koledzy mówili: Jesteś legendą. Bo legendą jest od dawana, zwłaszcza jako niedościgniony znawca żużla. Nestor Andrzej (w tym roku obchodził 90. rocznicę urodzin) opowiedział, że przed laty był świadkiem wypadku w okolicach warszawskiego Szpitala na Solcu z udziałem znanego piłkarza. Natychmiast zawiadomił naczelnego „Sztandaru Młodych”, gdzie wówczas pracował i opublikował jedyną relację z tego zdarzenia. Przypadek? Niby tak, ale także instynkt dziennikarski.
(Tomasz Miłkowski)
Telefon

On chce to skończyć, powiedział prezydent Donald Trump po telefonicznej rozmowie z Putinem. Świat jakby zbaraniał. Cała dotychczasowa polityka wschodnia USA stanęła pod znakiem zapytania. To, co jeszcze parę dni temu wydawało się tylko grą wyborczą albo obietnicami kogoś, kto stara się o najwyższy urząd za oceanem, stało się nagle realnością. Przed rosyjskim agresorem pojawiała się szansa nie tylko wyjścia z twarzą, ale i z tarczą. Nie ma co zazdrościć politykom europejskim, którzy obracają zapowiedzi amerykańskie na wszystkie strony w poszukiwaniu kompromisu. Czują, że to gorący kartofel. Wprawdzie od jednego telefonu świat się nie zmienia, to nie czarodziejska różdżka. Ale kto wie?
(Tomasz Miłkowski)
CZY UKRADŁ TE PIENIĄDZE?

Nasz kolega stowarzyszeniowy, redaktor Andrzej Martynkin, mimo podeszłego wieku, 90 lat, i coraz gorszego wzroku, postanowił spisać swoją wieloletnią historię dziennikarza sportowego. Tak powstała pokaźna książka (405 stron) pod tytułem „Pieniądze te ukradłem”.
Czy ukradł czy też nie, czytelnik dowie się z lektury, do której serdecznie zachęcam. Bo ten zbiór felietonów, opowiadań jest znakomitym obrazem wieloletniej pracy dziennikarza sportowego na tle wydarzeń sportowych w kraju i na świecie, tych największych także. We wspomnieniach autora odżywają obrazy z lat minionej epoki, która minęła również w dziennikarstwie.
Misja

„Stoimy w ciemności, otoczeni światłem’. To jedno z ostatnich zdań „Podróży z Herodotem” Ryszarda Kapuścińskiego. Niczym błyskotliwy flesz reportera, fantazja pisarza, metafora filozofa. Co kto woli.
O twórczości Ryszarda Kapuścińskiego i innych wielkich reporterów (Oriany Fallaci i Tiziano Terzani) mówił wczoraj podczas spotkania w Domu Literatury Stanisław Zawiśliński, też reporter, dokumentalista, wydawca, pisarz. Przesłanie Kapuścińskiego zawiera dokumentalny film Zawiślińskiego o Kapuścińskim. Rzecz w tym, aby z pasją wytrwać w uprawianiu misji dziennikarza, odsłanianiu zła i nieprawości władzy, wyłuskiwaniu prawdy. W tym sensie dziennikarz jest strażnikiem pamięci, bez której jednostka staje się ślepa, a życie zbiorowości – koszmarem. A to wciąż zadanie warte gry.
(Tomasz Miłkowski)