SATYRYKON LEGNICA 2025 rys. Lex Drewiński - W pół do pokoju
Kwaśny czwartek
Do duszy

Od lat naukowcy – ale nie tylko oni – spierają się o to, czy większy wpływ na rozwój jednostek mają genetyka czy behawioryzm. Czy o tym, jaki będzie dorosły pies, kot, człowiek czy ośmiornica decyduje przekazywanie sobie przez pokolenia w miarę możliwości dokładnie zduplikowanego genomu, czy obserwowanie i naśladowanie zachowania najbliższego otoczenia. Ostateczna odpowiedź nie pada, bo też w zasadzie paść nie może: o sposobach kształtowania się osobowości wciąż mało wiemy.
Czekając na Dzień Dziecka

W pierwszej połowie maja nasze niekoniecznie najpiękniejsze na świecie osiedle robi się jeszcze bardziej nie najpiękniejsze. Mieszkańcy górnych pięter bloków „ozdabiają” swoje okna i balkony pustymi torebkami foliowymi po to, by odstraszyć jaskółki, które szukają miejsca, by ulepić tam swoje gniazda. W miastach najchętniej robią to właśnie koło okien i balkonów. Nie mam nic przeciwko jaskółkom, chciałbym, żeby było ich jak najwięcej, bo podobno zjadają mnóstwo komarów, ale nie lubię, kiedy efekty tego zjadania użyźniają mój balkon i okna. Jaskółki omijają powiewające i szeleszczące foliówki i znajdują takie miejsca, w których jednak lepią gniazda. Czy odpędzać komarożercze ptaki, czy tolerować ich przemianę materii – oto jest pytanie. Stawiamy je sobie co roku. Ale w tym roku stawiamy sobie ważniejsze pytanie, na które odpowiadamy raz na pięć lat: jaki będzie wizerunek Polski, określany przez wizerunek i poglądy osoby, reprezentującej nasz kraj na świecie. W zasadzie sprawa jest prosta – jesteś za, czy przeciw Polsce nowoczesnej i sympatycznej, czy może interesuje cię nasza polska przaśność, odgrodzona od nowoczesności średniowiecznym częstokołem. I ciągle jeszcze większość z nas chce być obywatelami wolnego świata, a nie tylko wolnej (od wspólnych zasad) Polski. Tak się składa, że tę wolność utożsamiamy z byciem w Unii Europejskiej, korzystaniem z płynących z tego tytułu przywilejów oraz – mniej chętnie – akceptacją płynących z tego tytułu obowiązków. Unia jest jak demokracja: nie jest to najbardziej wspaniały ustrój, ale tak się składa, że nie ma lepszego. Unia nie jest wspaniała, ale nie ma od niej nic lepszego dla Polski. Na szczęście, nie musimy tu wybierać między foliówką i jaskółką – sprawa jest bardziej oczywista. Ale jak się okazuje od lat – nie dla wszystkich.
Raport ze ścieżki

Wykonując rutynowy, ale dziś niemal jesienny spacer po rowerowo-pieszej ścieżce spacerowej biegnącej dookoła Polany Szaflarskiej (jak sama nazwa wskazuje – w Nowym Targu) po raz kolejny zauważyłem bardzo starannie wykaligrafowaną na niej sugestię erotyczną, odnoszącą się do prezydenckiego kandydata Koalicji Obywatelskiej. Ponieważ obok była ławka, przysiadłem, żeby przez chwilę zastanowić się nad głębią tego przesłania. Od razu zaznaczam, że jestem człowiekiem starym, który już niejedno w życiu widział, także na ścieżkach i w tej dziedzinie nic mnie nie zaskakuje. Zwłaszcza na nowotarskiej ścieżce spacerowej, gdzie od wielu miesięcy – a może i lat – w innym miejscu umieszczono nie tylko sugestie gwałtownej miłości wobec jakiegoś Łukasza czy Franka, już nie pamiętam – ale i towarzyszące temu liczne i gabarytowo mocno przesadzone i nieproporcjonalne wizerunki męskich drugorzędnych cech płciowych, co zresztą nie robi wrażenia nawet na małoletnich dziewczynkach, po owych gonadach ochoczo pląsających na rolkach czy hulajnogach. Wszyscy traktują to jako przejaw specyfiki lokalnej, podhalańskiej kultury. O tym, że nie przeszkadza to w najmniejszej mierze służbom miejskim i władzom samorządowym, tamże spacerującym po penisach i jądrach – ani wspomnieć nie warto.
Papież demokratyczny

W Watykanie Kolegium Kardynałów wyznaczyło początek konklawe na 7 maja. Elektorzy wejdą do Kaplicy Sykstyńskiej, oddając komórki i tablety, pomodlą się o interwencję Ducha Świętego, popatrzą na fresk Michała Anioła i wpiszą ołówkiem na kartce jedno nazwisko, po czym kartkę wrzucą do urny. Puszczą jednego czy drugiego czarnego dymka, wreszcie wybiorą i puszczą biały. Afrykanie zaprotestują. I wszyscy będą niezadowoleni, z wyjątkiem oczywiście Ducha Świętego, na którego można będzie potem wszystko zwalić. Na przykład to, że nowy papież będzie subsaharyjski, jak to z wyraźną intencją wyrażenia pogardy czy obelgi mówi o mieszkańcach Czarnej Afryki jeden z oficjalnych kandydatów na polskiego prezydenta.
Metafizyka cocker spaniela

Roksanka – czarna, niemłoda już cockerka leży na dywaniku pod stołem, porusza nogami i cicho poszczekuje przez sen. Śni się jej pewno, że kuchenna lodówka sama się otwiera i wystarczy do niej podbiec, a wyskoczy z niej kiełbaska i da się zjeść. Chyba nie rozmyśla przez sen o tym, kto i w jaki sposób zdobył tę kiełbaskę i włożył do lodówki. Jej spekulacje kończą się zapewne w miejscu, w którym dochodzi do wniosku, że tylko ja mogę w realu lodówkę otworzyć, ułamać kawałek przysmaku i zaspokoić jej ciągle wielki apetyt na kiełbaskę. W pewnym skrócie to ja jestem stworzycielem tej kiełbaski, a skąd ją wziąłem i jak dostarczyłem do lodówki jest o wiele mniej istotne od tego, w jaki sposób Roksanka może mnie skłonić do obdarowania jej następnym kawałkiem. Ba, mogę być prawie pewien, że problem pochodzenia kiełbaski w lodówce jest jej doskonale obojętny. Kiełbasa jest w lodówce. Gdzie była przedtem – nieważne. Gdyby Roksanka znała łacinę, wyszczekałaby w tym języku: ignoramus et ignorabimus. Nie zna, więc nawet przez sen nie szczeka o tym, że nie wiemy i wiedzieć nie będziemy i nie wie, że powiedział to nie żaden starożytny filozof, rozważający problematykę powstania wszechświata, tylko XIX-wieczny niemiecki lekarz i zoolog Emil du Bois-Reymond, zastanawiający się nad granicami zdolności człowieka do poznania świata.
Prawdziwych przyjaciół…

Jak się wydaje, Mickiewiczowska mądrość o prawdziwych przyjaciołach poznawanych w biedzie nieco się zdezaktualizowała. Choć bieda jest prawdziwa, to jeszcze nie najgorsza i miejmy nadzieję, że rację będą mieli ci, który przypominają porzekadło: chroń nas, Boże od przyjaciół, bo z wrogami jakoś sobie poradzimy. Niestety, wygląda na to, że jak na razie sami sobie nie poradzimy. Ani z przyjaciółmi, ani z wrogami. No, ale póki jeszcze Kijów się broni, póty nie musimy sobie z wrogami radzić sami. Póki Francuzi, Niemcy, Włosi i Skandynawowie uważają nas za ważnych partnerów, mamy jakieś szanse w starciu z przyjaciółmi.
Niepoprawność

Na początku nowego roku, idąc na urlop w związku z wyborami prezydenckimi, muszę się przyznać do paru rzeczy. I z góry proszę o wybaczenie tego mocno spóźnionego coming-outu. Nie pisałem tego wcześniej expressis verbis, ale zapewne wielu moich czytelników (wiem, wiem, wielu moich czytelników to oksymoron, czyli wyrażenie wewnętrznie sprzeczne) już z zamieszczanych tu publikacji wie, że jestem osobą kiepsko reformowalną i mocno konserwatywną, choć pisząc o sztucznej inteligencji, genetyce i Grzegorzu Braunie usiłowałem się przedstawić jako postępowiec. Ale tak naprawdę, w głębi duszy, nie akceptuję niektórych obowiązujących od niedawna norm. A ponieważ jako człowiek niepracujący i od pewnego czasu niepodległy, czuję, że mogę na swoim podwórku manifestować swoją wolną wolę, więc manifestuję.
Sirimavo Bandaranaike

Jedna z moich ulubionych bohaterek powieści Joe Alexa, niezwykle piękna pani o imieniu Lucy, biegle posługująca się skalpelem, wykonuje operacje neurochirurgiczne. Według obecnie obowiązującej nomenklatury jest neurochirurżką. Word podkreślił to słowo jako błąd. Chyba nie jest specjalnie nowoczesny. Jesteśmy narodem wybranym, bo tylko u nas mieszkają kobiety i mężczyźni. U sąsiadów mieszkają sami mężczyźni. W Czechach Czesi, w Niemczech Niemcy, w Szwecji Szwedzi, w Danii Duńczycy, w Rosji Rosjanie, w Słowacji Słowacy. Tylko w Polsce mieszkają Polki i Polacy, w Warszawie Warszawianki i Warszawiacy, auta prowadzą kierowcy i kierowczynie, a do studia telewizyjnego przychodzą goście i gościnie, gdzie witają ich redaktorki, redaktorzy i Monika Olejnik. Nikt już ze szkoły nie pamięta, że istnieją rzeczowniki zbiorowe, które obejmują całość danej populacji, bez względu na płeć. W Puszczy Białowieskiej mieszkają żubry obojga płci, długie szyje mają żyrafy samice i żyrafy – samce, a pomnik Adama Mickiewicza ustrajają zarówno gołębie, jak i gołąbki, przy czym raczej pomstujemy zbiorowo na gołębie, gołąbki zostawiając do konsumpcji.
Trojka

Trzy sprawy spowodują, że Polska do końca tego stulecia nie rozwiąże żadnych swoich najpoważniejszych problemów – gospodarczych, społecznych i politycznych. I za żadną z tych spraw nie stoi ostatnie dziesięć lat, PiS, Rosja czy Unia Europejska. Te sprawy to węgiel, Kościół katolicki i rolnictwo. A wspólnym mianownikiem tych wszystkich spraw jest strach. A dokładniej – tchórzostwo władzy (każdej władzy) przed ulicznymi burdami, jakie wywołałyby liczące się grupy społeczne, gdyby stanowczo i konsekwentnie zlikwidować ich przywileje, rujnujące nasz kraj.
Ring obywatelski

Od pewnego czasu atakują mnie reklamy inteligentnych obrączek. Ponieważ swoją tradycyjną, a więc nieinteligentną obrączkę straciłem już dość dawno, powoli daję się uwodzić tym reklamom i przeglądam polskie i chińskie strony internetowe, rekomendujące tę biżuterię, która założona na palec ręczny ma mnie informować o stanie mojego tętna, jakości saturacji, liczbie przespacerowanych kroków (wytykając, dlaczego tak mało), a co najważniejsze – o poziomie mojego stresu. Obrączka taka nazywa się smart ring. I tą ścieżką dotarłem do rozważań na temat niezależnego, obywatelskiego kandydata na polskiego prezydenta.