Oddział Warszawski
tel. 22 826 79 45
sdrp.warszawa@dziennikarzerp.pl

Sprawy Nauki – Jaka będzie Polska w roku 2050?

9 stycznia 2012

Interesującą, ale bardzo niepokojącą, prognozę rozwoju Polski, sporządzoną przez prof. Leszka Kuźnickiego i Marka Chlebusia – członków Komitetu Prognoz PAN Polska 2000 Plus, mogą Państwo przeczytać w najnowszym (styczniowym) numerze SPRAW NAUKI. Redakcja opublikowała to opracowanie jako pierwsza. „Miejsce Polski w świecie, według zestawień Rocznika Statystyki Międzynarodowej GUS, systematycznie obniża się. Kiedy zaczęto ustalać dane [...]

Interesującą, ale bardzo niepokojącą, prognozę rozwoju Polski, sporządzoną przez prof. Leszka Kuźnickiego i Marka Chlebusia – członków Komitetu Prognoz PAN Polska 2000 Plus, mogą Państwo przeczytać w najnowszym (styczniowym) numerze SPRAW NAUKI. Redakcja opublikowała to opracowanie jako pierwsza.

„Miejsce Polski w świecie, według zestawień Rocznika Statystyki Międzynarodowej GUS, systematycznie obniża się. Kiedy zaczęto ustalać dane w 1960 r., było ono 14., ostatnio spadło poniżej 22. W żadnym dziesięcioleciu nie zanotowano poprawy, a prognoza na 2050 rok, nawet w wariancie optymistycznym, przewiduje dalszy spadek. Wśród wskaźników, zastosowanych do obliczenia pozycji kraju, dominują miary ekstensywne: potencjały i produkcje. W rozumieniu takich miar, nie rośniemy, przynajmniej nie szybciej niż świat. Stabilność tendencji spadkowej, jej odporność na przemiany wewnętrzne i zewnętrzne, pewne spowolnienie spadku, ale nie jego powstrzymanie, po przemianach ustrojowych i geopolitycznych roku 1989, nasuwają fundamentalne pytanie, czy obrona tak rozumianej pozycji może być celem polityki polskiej? I czy powinna? (…) Polska jest coraz mniej globalnie istotnym państwem, ale równocześnie większości mieszkańców kraju żyje się coraz lepiej. Poprawia się zamożność, stan zdrowia, środowisko, unowocześnia się gospodarka i poszerza wykształcenie. Może, z konieczności lub z wyboru, Polska powinna koncentrować się dzisiaj bardziej na intensywnych i lokalnych niż ekstensywnych lub kontynentalnych celach rozwojowych? Za bezdyskusyjny pozytyw ostatnich lat trzeba uznać historyczne powracanie Polski do kręgu cywilizacji zachodnioeuropejskiej. Społeczeństwo polskie otwiera się i dynamizuje, co stwarza wartościowy kapitał samodzielnego rozwoju. Jest też coraz lepiej, a przynajmniej coraz powszechniej wykształcone.”

Autorzy w podsumowaniu prognozy piszą: „Polska pozostaje w dziejowym rozkroku, jedną nogą nadal tkwiąc w narzucanym przez półwiecze systemie sowieckim, kiedy drugą od dwudziestolecia szuka oparcia w modelu zachodnim. Utrwala to niebezpieczny kryzys tożsamości i rodzi niedobre skutki dla modelu prawnego oraz instytucjonalnego państwa i jego spójności. Sytuację dodatkowo komplikuje kryzys ustroju liberalnej demokracji, któremu niedawno zawierzyliśmy, porzucając wysławiany wcześniej realny socjalizm. Najpierw przekonanie, potem rozczarowanie co do kolejnych recept na urządzenie świata, stawia nas trochę w sytuacji tych chłopców z opowiadania Mrożka, którzy po odkryciu oszustwa w ZOO, w żadne słonie już nie wierzą. Mimo usprawiedliwienia, jakiego dostarczają historyczne okoliczności, na stan kraju trzeba spojrzeć trzeźwo, bez nadmiernej empatii, choć też bez szukania winnych, bo po pierwsze, to już nic nie zmieni, a po drugie, mało który problem społeczny ma konkretnych sprawców. Nie trzeba jednak obawiać się surowych diagnoz i radykalnych wniosków. Uspokajające samozadowolenie byłoby większym błędem. Polska myśl państwowa uległa atrofii, a państwo uchyla się od odpowiedzialności planistycznej i strategicznej – z jednej strony wskutek rozpowszechnienia wśród elit beztroskiego liberalizmu, z drugiej – przez pozorne uwolnienie się od społecznej i historycznej misji, rzekomo przesuniętej na struktury zewnętrzne. Porzucone państwo popadło w zależność od różnych oligarchii, plutokracji, korporacji, mafii, służb oraz państw zewnętrznych, utrudniającą, a w niektórych dziedzinach wręcz uniemożliwiającą racjonalizację i harmonizację jego polityki. Sprzyja temu zdemolowana w ostatnich latach świadomość Polaków, szczególnie niszcząca i tak wątły kapitał społeczny atmosfera negacji tradycyjnych wartości, cnót, autorytetów, dobra wspólnego, identyfikacji z kulturą i państwem”.

Wnioski też są raczej pesymistyczne. „W ostatnich latach, gwałtownie zmienia się świat i upadają kolejne cywilizacyjne dogmaty. Globalny system staje się chaotyczny, a przyszłość wyjątkowo nieprzewidywalna. Postępuje globalizacja, zmienia się model światowej równowagi, nowych rozwiązań szuka też Unia Europejska. Nie wiadomo, jaki będzie nowy globalny ład, ale wiadomo, że będą w nim lepsze i gorsze miejsca. Te lepsze zajmą i ci, którzy ten ład ukształtują, i ci, którzy mieli zdolność przewidywania, być może też ci, którzy po prostu mieli szczęście, lecz raczej nie ci, którzy mieli fałszywy obraz rzeczy lub nie mieli go wcale. Na razie pozostajemy w tej ostatniej grupie”.
Czytaj więcej

Czy energetyka może być polityczna? – polecam ciekawą rozmowę z prof. Maciejem Nowickim, byłym ministrem środowiska

„Czy decyzja o budowie elektrowni atomowej wynika istotnie z potrzeb energetycznych, czy może z kalkulacji dotyczącej potrzeby wykształcenia kadry technicznej w tej dziedzinie? Przecież z tej elektrowni uzyskamy zaledwie 10% zużywanej w kraju energii…

W moim przekonaniu jest to decyzja polityczna, a środowisko fizyków jądrowych – co oczywiste – chciałoby mieć taki poligon, jak elektrownia jądrowa. Nie po to szkoli się przecież naukowców w tym zakresie, żeby wyjeżdżali za granicę. Zatem temu środowisku się nie dziwię, zwłaszcza, że w przeciwieństwie do paliw kopalnych z tej energetyki nie ma emisji CO2, nie wpływa ona na zmianę klimatu, a z odpadami radioaktywnymi można sobie poradzić. Jednak z punktu widzenia optymalizacji systemu energetycznego całego państwa ta decyzja nie ma sensu, gdyż ta inwestycja będzie najdroższa ze wszystkich opcji, a więc nieefektywna kosztowo, a przy tym nie uratuje nas przed kryzysem energetycznym, którego możemy oczekiwać już za 4 – 6 lat. Nawet farmy wiatrowe na morzu, uznane za szczególnie drogie, dają prąd znacznie tańszy niż elektrownia jądrowa.
(…)
Powiedział pan kiedyś, że energia odnawialna to energia najbardziej demokratyczna…

Bo tak jest. Ona aktywizuje ludzi, dzięki niej buduje się oddolne relacje społeczne, likwiduje pasywność obywateli. Z drugiej strony, powszechna dostępność tych źródeł energii też sprzyja demokratyzacji – ona jest dostępna także dla państw ubogich i prawie za darmo. Zwłaszcza myślę tu o słońcu i wietrze, ale także o biomasie i biogazie z odpadów rolniczych. Poza tym jej produkcja nie szkodzi środowisku. Najpiękniejsze jest to, że ta energia produkowana się tam, gdzie jest potrzebna i gdzie powinna być używana.

Czy widzi pan postęp w myśleniu o takim rozwoju energetyki w Polsce w ostatnich latach?
Ten rodzaj energetyki rozwija się z ogromnymi oporami, trudnościami i stanowczo za wolno. Kiedy w 2008 r. dla Polski wyznaczono 15% udział odnawialnych źródeł energii w produkcji energii w 2020 r. uważałem, że damy sobie radę. Ale obecnie nie jestem już takim optymistą. Mijają bowiem lata, a uregulowania prawne wciąż nie sprzyjają energetyce z odnawialnych źródeł energii. I jeśli tak będzie dalej, to nie będziemy w stanie wypełnić tego zobowiązania, a wtedy musimy liczyć się nawet z nałożeniem kar na nasz kraj. A przecież rozwój odnawialnych źródeł energii powinien być priorytetem w działaniach rządu, bowiem to one w najpełniejszy sposób zapewniają bezpieczeństwo energetyczne kraju, dostarczają energię do najdalszych jego zakątków, dają pracę dziesiątkom tysięcy osób, nie wymagają żadnego wsparcia finansowego z budżetu państwa, a od władzy oczekują jedynie sprzyjających ram prawnych i organizacyjnych. Miejmy ufność, że dyskutowany właśnie projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii takie ramy stworzy”.

Czytaj więcej

Warto przeczytać rozważania prof. Kazimierza Krzysztofka: IT i totalizacja życia, czyli powrót do Średniowiecza„Dezaktualizują się tradycyjne definicje pracy i produkcji.

To, co zwykle określa się jako produkcja, czyli wytwarzanie towarów i usług, jest ucieleśnieniem wcześniejszych idei, które antycypują rzeczywistość. Wczorajsze akty inwencji są prefiguracją dzisiejszej rzeczywistości. Tak jak zaciera się podział miedzy czasem wolnym a pracą (totalizacja pracy) tak zmianie ulega relacja między kapitałem a pracą na rzecz relacji kapitał-życie, bo życie kreuje twórczość w codziennych aktach: pamięć, wiedza, ego, kultura, seks itp. Tu musi paść pytanie, czy hiperkapitalizm jest systemem nieprzyjaznym dla ludzi? Bardzo trudno na nie odpowiedzieć. Dla ludzi, którzy w nim nie wyrastali z pewnością tak. Wielu z nich nie poradzi sobie z bólami adaptacji, a wtedy grozi wykluczenie”.

Czy zatem czeka nas powrót do Średniowiecza, czyli świata, w którym garstka bogatych odgrodzi się murami od wściekłej rzeszy biednych.

„Społeczeństwo dwóch prędkości jest realnym zagrożeniem. Pokuszę się tu o ryzykowną hipotezę, na poparcie której trudno jeszcze o mocne empiryczne argumenty. Człowiek był pierwszą i jak dotychczas jedyną istotą, która wyzwoliła się z przymusu specjacji w świecie zwierząt (różnicowanie się gatunków w zależności od zewnętrznych warunków życia – gęsta sierść, gruba warstwa tłuszczu i in. w strefach polarnych polepszające biologiczne warunki przetrwania i brak tych cech w ciepłym klimacie, który wymagał rozwoju innych cech). Człowiek nie był zmuszony do specjacji dzięki ewolucji kulturowej, która go hominizowała, a ściślej mówiąc – innowacjom (ciepła, lub przewiewna odzież, schronienie, odpowiednie pożywienie), które przystosowywały go do warunków. Obawiam się, że ten imperatyw innowacji może na powrót ustąpić miejsca specjacji, tym razem intelektualnej, co doprowadzi do różnicowania się homo na hipersapiens i postsapiens”

Czytaj więcej

Tagi:

kalendarz-btn

WTOREK 30 kwietnia 2024
  • Mariana, Katarzyny

byli-z-nami

Copyright © 2004-2013 Stowarzyszenie Dziennikarzy RP Oddział Warszawski