SATYRYKON LEGNICA 2024 rys. Adnieszka Srokosz "Pokolenie Z"
Dobre teksty polecamy. Książki, komentarze, opinie
Metafizyka cocker spaniela

Roksanka – czarna, niemłoda już cockerka leży na dywaniku pod stołem, porusza nogami i cicho poszczekuje przez sen. Śni się jej pewno, że kuchenna lodówka sama się otwiera i wystarczy do niej podbiec, a wyskoczy z niej kiełbaska i da się zjeść. Chyba nie rozmyśla przez sen o tym, kto i w jaki sposób zdobył tę kiełbaskę i włożył do lodówki. Jej spekulacje kończą się zapewne w miejscu, w którym dochodzi do wniosku, że tylko ja mogę w realu lodówkę otworzyć, ułamać kawałek przysmaku i zaspokoić jej ciągle wielki apetyt na kiełbaskę. W pewnym skrócie to ja jestem stworzycielem tej kiełbaski, a skąd ją wziąłem i jak dostarczyłem do lodówki jest o wiele mniej istotne od tego, w jaki sposób Roksanka może mnie skłonić do obdarowania jej następnym kawałkiem. Ba, mogę być prawie pewien, że problem pochodzenia kiełbaski w lodówce jest jej doskonale obojętny. Kiełbasa jest w lodówce. Gdzie była przedtem – nieważne. Gdyby Roksanka znała łacinę, wyszczekałaby w tym języku: ignoramus et ignorabimus. Nie zna, więc nawet przez sen nie szczeka o tym, że nie wiemy i wiedzieć nie będziemy i nie wie, że powiedział to nie żaden starożytny filozof, rozważający problematykę powstania wszechświata, tylko XIX-wieczny niemiecki lekarz i zoolog Emil du Bois-Reymond, zastanawiający się nad granicami zdolności człowieka do poznania świata.
Prawdziwych przyjaciół…

Jak się wydaje, Mickiewiczowska mądrość o prawdziwych przyjaciołach poznawanych w biedzie nieco się zdezaktualizowała. Choć bieda jest prawdziwa, to jeszcze nie najgorsza i miejmy nadzieję, że rację będą mieli ci, który przypominają porzekadło: chroń nas, Boże od przyjaciół, bo z wrogami jakoś sobie poradzimy. Niestety, wygląda na to, że jak na razie sami sobie nie poradzimy. Ani z przyjaciółmi, ani z wrogami. No, ale póki jeszcze Kijów się broni, póty nie musimy sobie z wrogami radzić sami. Póki Francuzi, Niemcy, Włosi i Skandynawowie uważają nas za ważnych partnerów, mamy jakieś szanse w starciu z przyjaciółmi.
Histeria zastępcza

To, co dzieje się w sprawie domniemanego współsprawstwa śmierci byłej sekretarki prezesa budzi osłupienie. Ataki na prokurator Wrzosek, hejty, podszczuwanie do rękoczynów, obrzydliwe insynuacje – wszystko to budzi zgrozę. Wkracza do gry złowrogi model nekropropagandy, tyle lat uprawianej przez PIS, a teraz gorliwie przywracanej do łask. Do czego to ma zmierzać? Do samosądów?
Wymądrzanie się i tzw. dobre rady spod ciemnej gwiazdy można jakoś znieść, ale groźby karalne? Idiotyczne pomówienia? Chyba że tak naprawdę chodzi tu o odwrócenie uwagi od buksującej antyeuropejskiej polityki PIS, która okazała się drogą donikąd? Albo przejaw histerii zastępczej, osłaniającej rosnące rozczarowanie własnym kandydatem na prezydenta.
(Tomasz Miłkowski)
Spis treści „Yoricka” nr 118 (luty 2025)

Zakończyliśmy edycję 118. numeru „Yoricka” (luty 2025), magazynu internetowego Klubu Krytyki Teatralnej SDRP/ polskiej sekcji AICT.
„Dziady” to broń

„Dajcie nam broń, z resztą damy sobie radę”. Tym razem to nie słowa prezydenta Zełenskiego, ale ukraińskiego aktora Romana Łuckiego, który gra Konrada w poruszającej inscenizacji „Dziadów” według Adama Mickiewicza w reżyserii Mai Kleczewskiej w Iwanofrankiwsku. Premiera miała miejsce dwa lata temu, a potem spektakl zdążył już pojawić się kilka razy w Polsce, w Krakowie i w Gdańsku, a w tych dniach, kiedy świat pamiętał o trzeciej rocznicy rosyjskiej agresji w Ukrainie, dzieło Kleczewskiej nareszcie zobaczyła Warszawa. A powinni zobaczyć przede wszystkim ci, którzy wahają się, kto na kogo napadł w Ukrainie. „Dziady” to broń, bunt przeciwko każdemu, kto niewoli drugiego człowieka.
(Tomasz Miłkowski)
Telefon

On chce to skończyć, powiedział prezydent Donald Trump po telefonicznej rozmowie z Putinem. Świat jakby zbaraniał. Cała dotychczasowa polityka wschodnia USA stanęła pod znakiem zapytania. To, co jeszcze parę dni temu wydawało się tylko grą wyborczą albo obietnicami kogoś, kto stara się o najwyższy urząd za oceanem, stało się nagle realnością. Przed rosyjskim agresorem pojawiała się szansa nie tylko wyjścia z twarzą, ale i z tarczą. Nie ma co zazdrościć politykom europejskim, którzy obracają zapowiedzi amerykańskie na wszystkie strony w poszukiwaniu kompromisu. Czują, że to gorący kartofel. Wprawdzie od jednego telefonu świat się nie zmienia, to nie czarodziejska różdżka. Ale kto wie?
(Tomasz Miłkowski)
CZY UKRADŁ TE PIENIĄDZE?

Nasz kolega stowarzyszeniowy, redaktor Andrzej Martynkin, mimo podeszłego wieku, 90 lat, i coraz gorszego wzroku, postanowił spisać swoją wieloletnią historię dziennikarza sportowego. Tak powstała pokaźna książka (405 stron) pod tytułem „Pieniądze te ukradłem”.
Czy ukradł czy też nie, czytelnik dowie się z lektury, do której serdecznie zachęcam. Bo ten zbiór felietonów, opowiadań jest znakomitym obrazem wieloletniej pracy dziennikarza sportowego na tle wydarzeń sportowych w kraju i na świecie, tych największych także. We wspomnieniach autora odżywają obrazy z lat minionej epoki, która minęła również w dziennikarstwie.
Misja

„Stoimy w ciemności, otoczeni światłem’. To jedno z ostatnich zdań „Podróży z Herodotem” Ryszarda Kapuścińskiego. Niczym błyskotliwy flesz reportera, fantazja pisarza, metafora filozofa. Co kto woli.
O twórczości Ryszarda Kapuścińskiego i innych wielkich reporterów (Oriany Fallaci i Tiziano Terzani) mówił wczoraj podczas spotkania w Domu Literatury Stanisław Zawiśliński, też reporter, dokumentalista, wydawca, pisarz. Przesłanie Kapuścińskiego zawiera dokumentalny film Zawiślińskiego o Kapuścińskim. Rzecz w tym, aby z pasją wytrwać w uprawianiu misji dziennikarza, odsłanianiu zła i nieprawości władzy, wyłuskiwaniu prawdy. W tym sensie dziennikarz jest strażnikiem pamięci, bez której jednostka staje się ślepa, a życie zbiorowości – koszmarem. A to wciąż zadanie warte gry.
(Tomasz Miłkowski)
Gra w chowanego

Ta gra staje się coraz bardziej żenująca. Były minister sprawiedliwości, współautor większości wadliwych rozwiązań w przepisach mających usprawnić, choć w rzeczywistości paraliżujących wymiar sprawiedliwości, unika stawiennictwa przed komisją sejmową, badającą mechanizm „sprawy Pegasusa”. Nawet wyrok sądu, nakazujący doprowadzenie świadka pod nadzorem policji na przesłuchanie przed komisją, nie wywołał u b. ministra oczekiwanej refleksji. Zamiast poniechać wykrętów, tym razem schował się w siedzibie bliskiej sobie telewizji. Wszystko to czyni w obronie wolności – pod pretekstem domniemanej niekonstytucyjności komisji sejmowej. Każdy ma prawo do obrony. Ale czy takie dziecięce uniki przystoją byłemu wysokiemu urzędnikowi państwowemu? „Przestańcie, bo się źle bawicie!”, przestrzegał biskup Krasicki.
(Tomasz Miłkowski)
Polityka i biznes

Jeśli chce się kogoś dotkliwie obrazić, dość powiedzieć, że jego czyny są „polityczne”. Tak jakby działania zgodne ze sztuką osiągania celów było samo w sobie naganne. Teraz jednak na czoło słów szpetnych może gwałtownie awansować „biznes”, zwłaszcza po zmianie warty za oceanem. Teraz, jeśli ktoś się kieruje biznesem, czyli działa zgodnie ze swoim (lub jakiejś zbiorowości) interesem, zasługuje na potępienie. Jeśli ani polityka, ani biznes nie nadają się na narzędzia planowania ludzkich czynów, to co pozostaje? Przypadek, los szczęścia, nie wiadomo co? Słowa nas sądzą, pisał kiedyś Norwid, ale to my nadajemy im znaczenia.
Tomasz Miłkowski