SATYRYKON LEGNICA 2023 rys. Emil Dzikowski
Walentyna Mikołajczyk-Trzcińska
Świat bez Walentyny nie będzie już taki sam… Nie podyskutujemy o „mocy i niemocy polskiej inteligencji”, choć zaproszenie na to spotkanie przysłała nam kilka dni przed niespodziewanym odejściem. Urodzona w 1946 roku, dziennikarka, literatka, tłumaczka. „Od zawsze” należała do Klubu Krytyki Teatralnej, do Związku Literatów Polskich, była z nami w Stowarzyszeniu Dziennikarzy RP. Autorka miesięcznika „Spraw Nauki”, kwartalnika „Yorick”.
Jeszcze niedawno pracowała w kapitule Nagrody im. Stefana Treugutta za osiągnięcia w teatrze TV, przyznawanej przez Klub Krytyki Teatralnej. Wspierała swoją wiedzą i dzieliła się doświadczeniem z kandydatami na krytyków teatralnych, uczestnikami kongresów czy warsztatów teatralnych (nie tylko w Polsce). Właściwie trudno sobie wyobrazić, że zabraknie Jej przy organizacji wielu ważkich wydarzeń związanych z teatrem
Zabierała głos w istotnych sprawach związanych z szerokim pojęciem „kultura”. Czasami wbrew powszechnej opinii. Bardzo dobrym przykładem jest działalność Walentyny jako tłumaczki literatury rosyjskojęzycznej. W 2012 roku włączyła się w debatę „Kogo tłumaczyć?, zainicjowaną przez Biuro Literackie. Pisała: „Z przyzwyczajenia staram się – na ile to możliwe – uważnie śledzić polski rynek wydawniczy pod kątem pojawiających się przekładów współczesnej literatury obcej z tzw. górnej półki, powstającej blisko Polski… Zajmując się od lat kilkunastu literaturą rosyjskojęzyczną… stwierdzam, że … na naszym rynku wydawniczym współczesna Rosja to Jerofiejew, Sorokin i Pielewin… i autorzy powieści kryminalnych Akunina, Marynina… Wszyscy oni razem stanowią nader skromny sygnał tego, co w literaturze rosyjskiej się dzieje”. I Walentyna cały czas pracowała nad zmianą tego obrazu. Była takim kulturalnym łącznikiem, przybliżała Polsce ważnych twórców kultury współczesnej Rosji, a także tych tworzących w języku rosyjskim.
Trudno uwierzyć w tę nagłą śmierć! Przychodzi mi na myśl książka Jana Wagnera „Pandemia”, przetłumaczona przez Walentynę kilka lat temu, o której napisano w recenzji, że pokazuje, jak „świat rozpada się na naszych oczach, po cichu, bez fajerwerków, ale nieuchronnie”.
Walentyny nie zapomnimy, ale te słowa najlepiej oddają sens Jej śmierci.
Barbara Janiszewska